Media nagłaśniają wypowiedzi morderczyń, które zarabiają na handlu środkami poronnymi i wysyłaniu kobiet na aborcje za granicę.
W morderczą kampanię wpisują się politycy. Donald Tusk chce, by można było bez przeszkód zabijać dzieci w wieku 12 tygodni od poczęcia i młodsze. Wyrzuca z list wyborczych wszystkich, którzy nie podzielają jego entuzjazmu dla zabijania prenatalnego. Minister Zdrowia (a może zabijania?) Niedzielski ogłasza, że każda kobieta „w tym kraju” ma prawo do aborcji w przypadku zagrożenia życia lub zdrowia, również psychicznego. De facto oznacza to aborcję na życzenie do końca ciąży.
W tym kontekście należy docenić wypowiedź arcybiskupa Gądeckiego, który podczas Marszu dla Życia w Poznaniu powiedział: „Każdy poseł, który głosuje przeciwko życiu, popełnia grzech ciężki, a tym samym nie może przystępować do Komunii Świętej”. Mamy nadzieję, że za słowami pójdą czyny, a ci którzy nawołują do mordowania najsłabszych rzeczywiście nie będą do komunii dopuszczani.
Przymykanie oka na łamanie norm moralnych przez polityków wywołuje zgorszenie w społeczeństwie, a szkodzi również samym politykom. Celem bowiem kar kanonicznych nie jest zemsta na politykach, ale skłonienie ich do poprawy. Jeśli nie spotykają się z reakcją pasterzy są przekonani, że idą dobrą drogą. W ten sposób fałszywe miłosierdzie prowadzi ich do piekła.