Argentyna to jeden z krajów, który ma lepsze prawo aborcyjne niż Polska. Zabijanie jest tam od 2012 roku legalne w przypadku nienarodzonych poczętych w wyniku gwałtu oraz gdy występuje zagrożenie życia lub zdrowia matki. Nie morduje się tam nienarodzonych podejrzanych o chorobę. Nie jest to więc prawo idealne, jednak wciąż lepsze od naszego.
Środowiska proaborcyjne nie ustają jednak w dążeniach i ze wszystkich sił starają się tam zrealizować swoje chore postulaty. Czynią to nieraz za pomocą agresji – podczas feministycznych spędów często demolowane są kościoły, ochraniane przez modlących się mężczyzn. Argentyna bowiem na szczęście wciąż jest krajem religijnym.
Niestety, Argentyńczycy mają podobne „szczęście” do prawicowego rządu, jak i Polacy. Jest nawet gorzej, gdyż cetroprawicowy prezydent Maurizio Macri twierdzi, że chciałby chronić życie, ale trzeba rozpocząć również dyskusję o mordowaniu. I tak dziś do formalnej legalizacji aborcji do 14 tygodnia potrzebne jest prawdopodobnie jedno posiedzenie Senatu.
Argentyna przez ten czas nie ustaje w modlitwie. Kilka dni temu w sanktuarium w Lujan tysiące Argentynczyków modliło się o zakaz mordowania nienarodzonych. Również Kościół Katolicki w osobach księży wyraźnie przypomina, że prawo do życia to podstawowe prawo człowieka. Bp Oscar Ojea, przewodniczący argentyńskiego episkopatu powiedział, że aborcja nie jest prawem, a tragedią.
Czy Argentyna wygra tę bitwę? Czy też kolejny kraj będzie się borykał z przymuszaniem kobiet do zabijania i holokaustem nienarodzonych?
Źródło: https://ekai.pl/czy-argentyna-zalegalizuje-aborcje/