Porzucenie bezradnych podopiecznych, których życie jest zagrożone wydawało się jeszcze niedawno jednym z najbardziej odrażających postępków. Jednak w dzisiejszej Hiszpanii oburzenie nie jest powszechne. Zarządzający domami opieki odpowiedzialnością za wydarzenia obciążyli rząd, który udzielił domom opieki niewystarczającego wsparcia.
Hiszpania, ale również cała Europa, od dawna coraz bardziej przypominają dom starców. Dzieci zabijane są przez aborcję, więc jest ich coraz mniej. Ludzi starych przybywa. Rosnący dobrobyt i sprawność rozwiązywania problemów sprawiały wrażenie, że system z łatwością poradzi sobie z pojawiającymi się problemami. Lewica domagała się więcej coraz bardziej wynaturzonego seksu i coraz łatwiejszej aborcji. Prawica nie protestowała. Była ciepła woda w kranie. Pan Bóg nie był potrzebny.
Okazało się, że państwo, które od dziesięcioleci pracuje nad wykorzenieniem zasad moralnych, obiecując w zamian dobrobyt i bezpieczeństwo, nie jest w stanie obietnic dotrzymać. Niezbyt wielka epidemia ujawniła bezradność systemu. Niszczenie zasad moralnych udało się zrealizować, a pozbawione ich społeczeństwo nie jest w stanie bronić się przed zagrożeniami.
Koronawirus obnażył fikcję efektywności europejskich państw socjalnych. Procedury i posłuszeństwo wobec omnipotentnego państwa nie zastąpią cnót obywatelskich, te zaś kształtuje się przez ćwiczenie charakteru, a nie przez uleganie zachciankom i perwersjom seksualnym. Elity polityczne Zachodu ciężko pracowały nad przerobieniem odpowiedzialnych obywateli na niewolników zachcianek i przyjemności. Wygląda na to, że w Hiszpanii cywilizacja śmierci odniosła sukces.
Czy w Polsce będzie inaczej? Jeśli aborcja nadal będzie bezkarna i bezkarnie reklamowana, a deprawatorzy młodzieży będą działali pod parasolem państwa, Polska będzie podążała drogą Zachodu. Drogą upadku.