Tego dnia odbyliśmy mnóstwo rozmów. Oprócz rozłożenia trzech banerów i włączenia głośnika z nagraniem informującym między innymi o skutkach aborcji, wolontariusze rozdawali również ulotki – przedstawiające, jak wygląda aborcja oraz z naszą kampanią pomocową Ocalone.org. Podchodząc do ludzi, mieliśmy okazję dotrzeć do osób, które wstydziły się same podejść a chciały o coś zapytać, doinformować się czy poznać nasze zdanie na niektóre tematy dotyczące aborcji.
Rozdając ulotki, budziliśmy również zainteresowanie wśród turystów, chcących dowiedzieć się, po co tu stoimy. Od kilku obcokrajowców usłyszeliśmy słowa uznania, na przykład od Marokańczyka, będącego muzułmaninem. Wszakże nie tylko katolicy powinni być za życiem dla każdego. Do rozmowy z nim dołączyła dwójka młodych ludzi, którzy, przerywając jednej wolontariuszce, zaczęli mówić mu, że na naszych banerach nie widać żadnego dziecka, i że ono nic nie czuje, również bólu.
Dziewczyna i chłopak już jakiś czas przyglądali się naszemu zgromadzeniu, zanim do nas podeszli. Przez pół godziny rozmawiali z jednym z wolontariuszy, który z cierpliwością tłumaczył im z czym wiąże się aborcja i jak ona wygląda. Niestety, rozmówcy nie podzielali jego spokoju, gdyż byli bardzo wulgarni. Na sam koniec chłopak rzucił w stronę wolontariuszek życzenia, abyśmy zostały zgwałcone.
Nie spodziewał się usłyszeć odpowiedzi: „A ja ci życzę wszystkiego dobrego”. Kiedy zaś usłyszał pytanie skąd wie, czy któraś z tych kobiet stojących przy banerze nie została zgwałcona, odpowiedział: „Bo tu stoicie”. Nie dopuszczał do siebie możliwości, że ofiara gwałtu też może być za opcją pro-life.
„Wyrzekłbym się rodziców”
Obrażał również wolontariuszkę, kołyszącą w wózku swoje dziecko. Życzył jej, aby córka, gdy już dorośnie, wyrzekła się jej. Argumentował to tym, iż gdyby dowiedział się, że jego rodzice stoją tutaj z nami, to by się ich wyrzekł. Dwójka młodych ludzi nie chciała zakończyć tej rozmowy, pomimo kilkukrotnego zwracania przez nas uwagi. W końcu jednak odeszli rozemocjonowani.
W międzyczasie grupka młodych kobiet próbowała przekonać policjantów, że nie mamy prawa stać z banerami. Uważały, iż głosimy nieprawdę. Bardzo długo rozmawiały z funkcjonariuszami policji, próbując wmówić im, że siejemy dezinformację.
Wiele osób przyjmowało od nas ulotki. Widziałam też jednego młodego chłopaka, który po otrzymaniu ulotek, stał jeszcze chwilę przed nami. Przeglądając je i słuchając nagrania, na jego twarzy pojawił się wyraz zmartwienia oraz lęku. Wyglądał, jakby nad czymś intensywnie myślał. Nie podszedł do nas, odszedł zadumany, jednak widać było, że zdjęcia wzbudziły w nim niemałe poruszenie.
Podczas naszej akcji podeszła również francuska dziennikarka z dziennika Le Parisien, przygotowująca reportaż o katolicyzmie w Polsce. Pytała się choćby o to, czy nasza fundacja jest katolicka. Zapytana o to wolontariuszka odpowiedziała zgodnie z prawdą, iż katolicy stanowią dużą część wolontariuszy, lecz nie tylko takie osoby działają na gruncie pro-life. Na pytanie, czy przeciwstawianie się aborcji jest powiązane z katolicyzmem, odpowiedziała, iż można być za życiem, nie będąc katolikiem, lecz nie można być katolikiem, nie będąc pro-life.
Katolicyzm wszak jest nieodłącznie związany z poszanowaniem godności życia ludzkiego, co potwierdzają i encykliki papieskie, i książki dr Wandy Półtawskiej, jak i sama w sobie doktryna katolicka, która mówi wprost w V przykazaniu – nie zabijaj.
Podeszło do nas również małżeństwo w sędziwym wieku, które było niezwykle wzruszone naszą postawą. Nie tylko od nich usłyszeliśmy tego dnia podziękowania za to, co robimy. Warto przeciwstawiać się aborcji, ponieważ te dzieci nie są w stanie same się obronić. Stańmy więc razem po stronie cywilizacji życia!