Sprawa znalazła swój finał w sądzie.
Pytania do Krzysztofa Mistonia:
1 Dlaczego zorganizował Pan wystawę?
Chciałem przedstawić mieszkańcom, jak i czym jest w rzeczywistości aborcja.
Drastyczne zdjęcia były autentyczne, ukazywały zamordowane, niewinne dzieci.
Wiedząc, że może mi to zaszkodzić w wyborach, odważyłem się na wystawę, jeśli nie my, to kto stanie w obronie tych bezbronnych dzieci?
2 Jak przebiegła organizacja?
Zgłosiłem chęć wystawy do koordynatora pro life z Wrocławia, Adama Brawaty. Otrzymałem materiały i pomoc, jak taką wystawę należy zorganizować i podjąłem się organizacji.
Następnie zgoda od burmistrza, załatwienie ogrodzeń i wystawa była gotowa.
3 Z jaką reakcją spotkała się wystawa?
W pierwszych dniach zostałem zaatakowany przez Kamila Nosela, chocianowskiego redaktora i dziennikarza Radia Zet. Nie było dnia, aby nie atakował mnie na swojej stronie, usuwał pozytywne komentarze dotyczące wystawy. Następnie do akcji wkroczyła pani sołtys, Anna Pichała, która swoimi wpisami podjudzała ludzi. To ona namawiając koleżankę zgłosiła wystawę na policję. Z przykrością dla pani Ani, zostałem uniewinniony, za co chciałbym bardzo podziękować fundacji ORDO IURIS, która świadczy darmową pomoc prawną w takich sprawach. Chciałbym jeszcze nadmienić, że do dzisiaj żadne chocianowskie dziecko nie doznało traumy przez wystawę, taki argument często przewijał się w dyskusji.
Muszę powiedzieć również o pozytywnym wydźwięku wystawy. Wiele osób z Chocianowa dzwoniło do mnie, dziękując za podjęcie tak ważnego tematu. Wiele osób do dzisiaj spotykając mnie na ulicy dziękuję za wystawę, to jest budujące i sprawia, że chce się działać dalej dla życia nienarodzonych dzieci.
4 W ostatnią sobotę brałeś udział w kursie pro-life w Legnicy, czy warto było w nim uczestniczyć, czy masz kolejne plany związane z obroną życia?
Oczywiście! Organizacja i prowadzący na piątkę. Kurs utrwalił mnie jeszcze bardziej w tym, o co walczymy. Po kursie jestem mądrzejszy o wiele innych rzeczy. Jest początek roku, więc trzeba zacząć znowu działać.