Belgia to kraj, w którym już teraz bardzo łatwo można dokonać tak zwanej aborcji. Prawo do zabicia dziecka w łonie matki na życzenie zostało wprowadzone w 1990 roku. Według obecnych przepisów można zamordować nienarodzone dziecko do 12 tygodnia ciąży, jednak prawdopodobnie niedługo zostanie wprowadzona nowa ustawa, pozwalająca na aborcję do 18 tygodnia ciąży na życzenie.
Teraz aborcjoniści rozwiązują ostatnie przeszkody w swobodnym zabijaniu dzieci. Władze stołecznego regionu Brukseli zobowiązały wszystkie szpitale do rozpatrywania wniosków o dokonanie aborcji. Oznacza to, że powstaje przymus jej organizacji przez szpitale. Nawet jeżeli każdy lekarz w danej placówce odmówi i powoła się na klauzulę sumienia, dyrekcja jest zobowiązana do znalezienia ośrodka, w którym dziecko zostanie zabite.
“Indywidualna klauzula sumienia lekarza nie będzie przeszkodą dla kobiet, które chcą dokonać aborcji w szpitalu. (…) Każda kobieta musi mieć swobodę dysponowania swoim ciałem. To nie do przyjęcia, żeby w 2023 roku w Brukseli kobiecie odmówiono aborcji w szpitalu” – mówił Alain Maron, belgijski minister do spraw zdrowia z lewicowej partii Ecolo, która jest częścią koalicji rządzącej Brukselą.
“Jej ciało, jej wybór” – zawtórowała Elke Van Den Brandt, minister zdrowia z belgijskiej, lewicowej partii Groen, w poście opublikowanym na Twitterze.
Aktualne statystyki podają, że w Belgii, w ostatnich latach, zmalała liczba wykonanych aborcji o 15 procent, jednak dalej wykonuje się ich 17 tysięcy rocznie. Najwięcej wykonywanych zabójstw nienarodzonych dzieci jest właśnie w Brukseli. Teraz ma być ich więcej. Warto też przypomnieć, że w 2021 roku belgijski rząd przeznaczył 10 tysięcy euro na działalność polskich aborcjonistek, organizujących Polkom aborcje w Belgii.