Coraz częściej słyszymy o sytuacjach, w których uczniowie szkół w postępowych krajach zachodnich są zawieszani w prawach ucznia, wyrzucani ze szkół, a nawet aresztowani, a ich rodzice zwalniani z pracy.

Cóż takiego te dorastające latorośle przeskrobały (za przyzwoleniem i aprobatą swoich rodziców), że tak surowo są karane? Grożą nauczycielom, rówieśnikom, biją ich, demolują szkołę, rozprowadzają narkotyki, kradną? Nic z tych rzeczy!

Dopuszczają się czegoś naprawdę strasznego w oczach wyznawców niemarksistowskiego wokeizmu – mianowicie ci niesforni uczniowie publicznie przypominają najbardziej elementarne wiadomości z dziedziny biologii: są dwie płcie, rodzimy się mężczyznami albo kobietami! Jakaż nietolerancyjna i nieinkluzywna jest ta biologia i jej zaślepieni zwolennicy. No nic, tylko ją zawiesić!

Twierdzisz publicznie, że są tylko dwie płcie? Ranisz uczucia innych!

Jednym z winowajców jest 12-letni Liam Morrison, który w marcu br. przyszedł do szkoły (Middle School w Middleborough Massachusetts) w koszulce z napisem ‘są tylko dwie płcie’. Za ten straszny czyn został wyrzucony z lekcji i nie mógł tam powrócić, bo odmówił zmiany koszulki na inną. Chłopca odebrał ze szkoły ojciec, który popiera niesforne zachowanie syna.

Napis znajdujący się na koszulce został uznany przez władze szkoły za niebezpieczny, bowiem uderza we wrażliwą grupę. Sprawia, że niektórzy uczniowie czują się zagrożeni, zwłaszcza uczęszczający do klasy chronionej, którzy identyfikują się jako członkowie społeczności LGBTQ+. Broniąc swojego stanowiska Liam poinformował zarząd szkoły, że słowa na koszulce to nic innego jak prawda biologiczna o człowieku. Odniósł się również do pierwszej poprawki amerykańskiej konstytucji, która (jak widać tylko w teorii) gwarantuje mu wolność słowa. Racjonalna argumentacja 12-latka nie zrobiła wrażenia na władzach szkoły. Jak się okazuje, czyjeś uczucia są ważniejsze niż obiektywna prawda.

Czy doczekamy czasów, w których na przykład będą represje za przyjście do szkoły w koszulce z napisem 2+2 = 4, bowiem uderza to w uczucia „wrażliwej grupy odbiorców” – np. uczniów zmagających się z dyskalkulią? A może już doczekaliśmy….

Kolejnym przypadkiem „ekstremistycznej mowy nienawiści” i było zachowanie Josha Alexandra – ucznia katolickiego (już tylko z nazwy) liceum im. św. Józefa w Renfrew w kanadyjskiej prowincji Ontario, który w listopadzie 2022 podczas klasowej dyskusji klasowej ośmielił się stwierdzić, że „są tylko dwie płcie” i każdy rodzi się „jako mężczyzna lub kobieta”. A na domiar złego zorganizował też protest przeciwko korzystaniu przez transpłciowych uczniów z toalet dla dziewcząt. 

Wybryk nastolatka był na tyle niebezpieczny, że w imię ochrony różnorodności został zawieszony, a następnie wydalony ze szkoły. Jakby tego było mało, aresztowano go, bo po tym wszystkim ośmielił się przyjść do szkoły bez uprzedniego wycofania się ze swoich nietolerancyjnych opinii. Josh dowiedział się, że jego obecność będzie „szkodliwa dla fizycznego i psychicznego samopoczucia uczniów transpłciowych”. Z kolei rodzice tego „niedostosowanego społecznie” młodzieńca zostali zwolnieni z pracy – co ciekawe, oboje byli nauczycielami w placówce podlegającej tej samej jednostce administracyjnej, co szkoła, do której Josh uczęszczał.

Dyskusja w szkolnym autobusie również zabroniona

Inny przykładem represji wobec niepoprawnie szczerych uczniów jest np. zawieszenie w prawach ucznia chłopca, który podczas dyskusji w szkolnym autobusie stanowczo wyraził swoje zdanie o tym, że istnieją tylko dwie płcie i powoływał się na dowody naukowe. Sytuacja miała miejsce w 2021 r. w New Hampshire w USA.

To tylko trzy spośród wielu przypadków (w różnych krajach mieniących się jako postępowe) represjonowania tych, którzy ośmielają się przypominać oczywiste fakty dotyczące biologii. Obecnie już nawet ta dziedzina nauki jest na cenzurowanym.

Jak widać, już nie tylko podczas oficjalnych wystąpień nie wolno stwierdzić, że w przypadku przedstawicieli gatunku Homo sapiens istnieją tylko dwie płcie – żeńska i męska. Nie wolno tego mówić już nawet przy okazji luźnych rozmów. Czy ci, którzy aprobują taki stan rzeczy, mogą określać się rozumnymi?

Nie ma prawdy obiektywnej

Takie stwierdzenie mogą często usłyszeć organizatorzy i uczestnicy kampanii antyaborcyjnych oraz kampanii antydeprawacyjnych, czyli sprzeciwiających się seksualizacji dzieci, promowaniu ideologii gender, afirmowaniu zaburzeń tożsamości płciowej i dewiacji seksualnych. Niedawno pewien elokwentny mężczyzna (sprawiający wrażenie wykształconego) autorytarnie stwierdził, że nie ma obiektywnej prawdy. Na moje pytanie „a czy ten samochód, który tam stoi to istnieje, czy go nie ma? Stoi tam auto, czy nie?” (wskazałam na pojazd, który stał nieopodal nas) odpowiedział „to zależy, a jakby pani była niewidoma to co? Też by był?

Wyznawcy rozmaitych satanistycznych, neomarksistowskich ideologii są w stanie zanegować absolutnie wszystko, co jest obiektywną prawdą, gotowi zaprzeczyć własnej naturze czy nawet własnemu istnieniu, byle uczynić zadość swoim odrealnionym wyobrażeniom.

Dawniej takie stany umysłu i ducha były przedmiotem zainteresowania lekarzy psychiatrów i księży egzorcystów. Obecnie osoby, które straciły kontakt z rzeczywistością, nie tylko są uważane za w pełni zdrowe, ale nawet za autorytety, wzory do naśladowania oraz, co jest najbardziej niebezpieczne – mają coraz większą władzę na rożnych szczeblach (a co gorsza również ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą) i chętnie z tej władzy korzystają i prześladują tych, którzy są na tyle niesforni, że mają odwagę głosić prawdę.

Nadzieja w nieustraszonych młodszych i starszych, których powyższy stan rzeczy nie paraliżuje, lecz mobilizuje do stania na straży prawdy i głoszenia jej w porę i nie w porę.

Źródła:
https://niezalezna.pl/(…)
https://www.tvp.info/69758015
(…)
https://www.lifesitenews.com/news
(…)
https://pch24.pl/
(…)

Więcej interesujących treści

Wesprzyj naszą działalność:

. PLN