Tak jak 2000 lat temu z okazji narodzenia Jezusa król Herod kazał wymordować wszystkich chłopców do lat dwóch, tak i w tym roku podobny świąteczny „prezent” mają dla dzieci władze belgijskie. Senat tego kraju większością 50:17 głosów zezwolił na eutanazję dzieci. Przypomnijmy, że już teraz w Belgii obowiązuje tzw. protokół z Groningen, który pozwala na odstąpienie od karania lekarza, który zabił chorego noworodka.
Zabijanie nowonarodzonych, chorych dzieci ma swoje źródło w ustawie aborcyjnej, która pozwala na uśmiercenie dziecka nienarodzonego, które zostało zdiagnozowane jako chore. Zwolennicy zabijania dzieci twierdzą, że nie można nie dać rodzicom „szansy” uśmiercenia chorego dziecka tylko dlatego, że jego choroba nie została wykryta w okresie prenatalnym. Eduard Verhagen, twórca protokołu z Groningen powiedział jakiś czas temu: „Rodzice chcą oszczędzić cierpienia dzieciom, ale nie chcą też przyczyniać się do ich śmierci. Dlatego w przypadku zabiegów eutanazji noworodków decydujący głos powinien należeć do lekarza.”
Belgia zmierza w kierunku wymordowania wszystkich cierpiących, a więc de facto grozi to każdemu obywatelowi, bo każdy człowiek, przynajmniej okresowo z jakiegoś powodu cierpi. Być może nie każdy zostanie zabity, ale każdy będzie się bał, że zostanie uśmiercony. Ta paranoja ma swoje źródło. Zaczęło się od zabójstw pozornie „niewidzialnych”. Dzieci zabijano w łonach matek, więc nikt nie słyszał ich głosu sprzeciwu. Dziś obywatele tego kraju muszą się bać własnego cienia.
Polska weszła już na drogę, którą idzie Belgia. U nas też zabija się chore dzieci. Jeśli będziemy milczeć wkrótce i nasze państwo pozwoli, byśmy pozabijali się nawzajem.
{flike}
źródło:
nt.interia.pl
pch24.pl