Tęczowi bandyci pobili kierowcę naszego samochodu. Czy musi dojść do tragedii, żeby policja działała?

Tęczowi chuligani po raz kolejny zaatakowali wolontariuszy i furgonetkę fundacji Pro - Prawo do Życia, używając noży. Policja po raz kolejny zachowała się biernie. Pytanie do Komendanta Głównego Policji: jak długo policja będzie bierna wobec lewicowych bandytów? Czy czeka pan, aż któryś z naszych wolontariuszy zostanie zamordowany?

Rozmowa z Panem Janem, kierowcą busa kampanii „Stop Pedofilii”, działaczem Fundacji Pro-Prawo do Życia.

W sobotę doszło do kolejnego, bardzo brutalnego ataku na kampanię „Stop Pedofilii”. Pobito Pana kolegę, który jechał razem z panem samochodem antypedofilskim. Proszę powiedzieć, jak doszło do incydentu?

– Zdarzenie miało miejsce w sobotę 27 czerwca na ulicy Wilczej 30 około godziny 15:00. Furgonetka Fundacji Pro-Prawo do Życia mijała squot, czyli kamienicę, gdzie na dziko mieszkają i spotykają się ludzie związani z lewicowymi bojówkami Antify i LGBT. Mieszkańcy mówią, że to miejsce funkcjonuje za przyzwoleniem władz Warszawy. Na wysokości kamienicy, mężczyzna podający się w Internecie jako Małgorzata Szutowicz stanął na jezdni i zablokował przejazd.

I co się działo dalej?

– W tym momencie z kamienicy zaczęli wybiegać zamaskowani napastnicy. Było to około 20- 30 osób. Sytuacja stawała się co raz bardziej niebezpieczna. Zaczęło się od wyzwisk i gróźb. Kilka najbardziej agresywnych osób zaczęło demolować auto. Drugi wolontariusz naszej fundacji, który filmował rozwścieczony tłum, został zaatakowany przez kilka osób, poturbowany i rzucony na ziemię. Gdyby nie mężczyzna, który wyszedł mu pomóc z pobliskiego lokalu, mogłoby się skończyć tragicznie. Bojówkarze w dalszym ciągu biegali z nożami wokół samochodu, cięli plandeki, wyrwali lusterko i tablicę rejestracyjną. Zamaskowane osoby malowały samochód sprayem.

Następnie chcieliśmy z drugim wolontariuszem uciekać z miejsca zdarzenia, ale okazało się, że opony zostały pocięte nożem. Całe szczęście, że w tym momencie przybyła wezwana policja. Bandyci i aprobujący ich atak tłum uciekli do kamienicy, której wejście zamyka wmontowana przez nielegalnych lokatorów krata.

Jaki będzie dalszy ciąg tej sprawy?

– Została ona zgłoszona na policję, samochód przeszedł już oględziny technika kryminalistycznego. Przekazaliśmy funkcjonariuszom nagrania ataku, które pokazują jak przebiegał rozbój, oraz które osoby w nim uczestniczyły. Ataków dokonują, od pewnego czasu, ci sami aktywiści. Do tej pory policja nie podjęła przeciw nim żadnych zdecydowanych działań.

Od kiedy to trwa?

– Wydaje mi się, że trwa to dłużej, niż moje zaangażowanie w działania Fundacji Pro-Prawo do Życia. Myślę, że to może trwać już od roku, a nawet i dłużej. Przez ostatnie kilka dni ataki nasilały się. Widać, bandyterka zachęcona jest przez brak reakcji ze strony policji. Łącznie od rozpoczęcia kampanii 22 czerwca doszło już do 8 ataków i napaści. Jeżeli to będzie trwało w dalszym ciągu, to dojdzie do tragedii.

Mówił Pan, że już wcześniej 23 czerca na skrzyżowaniu Świętokrzyskiej i Marszałkowskiej doszło do wyrwania lusterka w samochodzie przez rowerzystę – kuriera.

– Tak, to ogólnie był pierwszy dzień, kiedy tęczowi bandyci rozpoczęli regularne napady na samochód naszej fundacji. Pierwszy atak wydarzył się około godziny 14:30. Jechałem ulicą Świętokrzyską, minąłem Pałac Kultury i Nauki i przecinałem ulicę Marszałkowską. Od prawej strony podjechał rowerzysta z plecakiem kurierskim. Zaczął mnie wyzywać, a następnie z impetem wyłamał lusterko. Zjechał po skosie na chodnik i uciekł. Zrobiłem 3 kółka wokół przyległych kwartałów z lusterkiem wiszącym u prawych drzwi auta. Gdy kolejny raz dojeżdżałem do skrzyżowania Świętokrzyskiej i Marszałkowskiej już z daleka dostrzegłem wandala i połączyłem się z policją. Stał przy pasach, gdy podjechałem. Stanąłem przy przejściu i chciałem wyjść, żeby zatrzymać agresora do przyjazdu policji. Rowerzysta-wandal najpierw w ogóle nie okazywał strachu. Jednak kiedy zobaczył zniszczone przez siebie lusterko i domyślił się, że rozmawiam z policją zaczął uciekać. Policja poinformowała mnie później , że patrole otrzymają opis zdarzenia oraz rysopis, który przekazałem w celu ujęcia chuligana Wszystko nagrały kamery, a materiał wideo zostanie także dołączony do zgłoszonego aktu zniszczenia mienia.

Czy tego dnia wydarzyło się coś jeszcze?

– Tak, a drugi incydent, o ironio, miał miejsce nieopodal komisariatu przy ulicy Wilczej. Przyjechałem tam, aby okazać policjantom zdemolowane lusterko. Kiedy odjeżdżałem spod komendy już u wylotu ulicy Wilczej na ulicę Marszałkowską, drogę przejazdu zablokowała młoda kobieta. Do niej przyłączyło się więcej osób. Widząc niedaleko radiowóz podszedłem do policjantów, którzy akurat jedli obiad. Oznajmiłem im w czym problem. Polecili mi poinformować blokujących aby zeszli z jezdni, gdyż w innym przypadku będą interweniowali. Blokujący nic sobie nie robili z mojego napomnienia. Policjanci podeszli i rozpoczęli interwencję. Poprosili blokujących o dowody osobiste. Ci niemalże chórem odpowiedzieli, że nie mają ich przy sobie.

Jak policjanci poradzili sobie w tej sytuacji?

– W tym momencie sytuacja przybrała groteskowy charakter. Wobec niemożności wylegitymowania osób łamiących prawo, policjant postanowił ukarać kogokolwiek kto ma dokumenty. Jego wybór padł na kobietę, która raczej nie uczestniczyła bezpośrednio w blokowaniu. Jednak przeszła przez ulicę nie na samych pasach lecz dosłownie dwa metry obok. Policjant był stanowczy, nieugięty i zdeterminowany do surowego ukarania pechowej właścicielki dowodu. Zajęty tymi pobocznymi czynnościami, nie zauważył jak do osób blokujących, a były to chyba wyłącznie kobiety, dołączył mężczyzna. Było widać, że przewodzi grupie. Z worka-plecaka jednej z kobiet wyjął spray i zamazał przednią tablice rejestracyjna auta. Tak samo zrobił z tablicą tylną. Wszystko uchwycił monitoring fundacyjnej furgonetki. Po zamalowaniu tablic gromada blokujących uciekła.

Informujecie Państwo, że pojawił się tam również znany z programów telewizyjnych homoseksualny celebryta Michał Piróg. Jak się zachował?

– Podszedł do mnie i stwierdził, że w Polsce nie ma edukacji seksualnej i prowadzona przez nas kampania nie ma żadnego sensu. Jednak takie rzeczy się dzieją. Osoby, które znają działalność Fundacji Pro – Prawo do Życia wiedzą, że problem deprawacji polskich dzieci trwa i przechodzi w kolejną fazę. Można się o tym przekonać, czytając poradnik „Jak powstrzymać pedofila?”

Pan Piróg był szczególnie niepocieszony, kiedy odjeżdżając z miejsca zdarzenia, kontynuowałem akcję informacyjną

Proszę powiedzieć, jak zareagowała policja na ten karygodne przejawy agresji.

– Ktoś mógłby pomyśleć, że nieudolne interwencje policji to wypadek przy pracy. Tak jednak nie jest. Wystarczy porównać jak zachowywała się policja wobec osób sprzeciwiających się tzw. marszom równości. Wtedy nie była już w cale delikatna i bezradna. W ruch szybko szedł gaz łzawiący, pałki oraz armatki wodne. Wtedy służby się nie „bawiły” w pytanie o dowód osobisty tylko traktowały przeciwników homopropagandy jak najgroźniejszych przestępców. Zestawiając te dwa sposoby w jakie reaguje policja widać, kto jest równy, a kto równiejszy

Proszę na koniec wyjaśnić, dlaczego napastników z Wilczej określa Pan mianem tęczowych bandytów?

– Bandyci sami pochwalili się swoja przynależnością do środowiska LGBT. Na masce zdemolowanego auta umieścili naklejkę z logo tego marszu, w którym widnieje właśnie tęcza. Może to da nam w reszcie do zrozumienia, jak wygląda równość, którą chcą wprowadzić w Polsce.

Aby ukazać pełny obraz kampanii „Stop Pedofilii” w Warszawie trzeba powiedzieć także o licznych wyrazach poparcia jakie zbiera ta uliczna działalność. Jest spore grono Warszawiaków, które daje o sobie znać szczególnie, gdy akcja jest blokowana i napadana przez aktywistów i obrońców lobby LGBT. Za wszystkie wyrazy poparcia i pomoc w walce w obronie dzieci przed deprawacja i pedofilia bardzo dziękujemy!!!

Więcej interesujących treści

Wesprzyj naszą działalność:

. PLN