Zarodek nie jest człowiekiem. To życie, ale jeszcze nie człowiek. O człowieku można mówić wtedy, gdy wykształci się jego mózg, a to następuje po 14-16 tygodniach. Tak się uważa w większości krajów europejskich, a to przecież nie są „mordercy dzieci”. Dlatego w tych – cywilizowanych przecież – krajach dopuszcza się przerwanie ciąży do 12.-14. tygodnia. Tym wszystkim, którzy uważają inaczej i twierdzą, że to, co mówię, jest herezją, chcę przypomnieć, że zarodek staje się człowiekiem dopiero wtedy, jak ma duszę, a duszę uzyskuje dopiero po kilkunastu tygodniach. Potem Kościół odszedł od tej doktryny. Tak oto domorosły filozof Marek Borowski w rozmowie z „Super Expressem” dołączył do wybitnego grona lewicowych znawców myśli doktorów Kościoła.
Trzeba przyznać, że moskiewska wykładnia zagadnień etycznych nie ma sobie równej. Na próżno szukać gdzie indziej tylu rażących sprzeczności.
Z jednej strony, niby światły Europejczyk, dążący do wdrożenia najnowszych osiągnięć biotechnologicznych w procesie produkcji człowieka w procedurze in vitro, z drugiej posługuje się średniowiecznymi argumentami opartymi na wyrwanych z kontekstu tezach św. Tomasza z Akwinu, które Kościół wyjaśniał w tonach publikacji.
Z jednej strony niby ateista, a za punkt odniesienia w kluczowych kwestiach dotyczących życia człowieka przyjmuje istnienie ludzkiej duszy. Skąd niby ta dusza miałaby się nagle pojawić w człowieku w określonym tygodniu życia, skoro nie uznajemy istnienia żadnego Boga, który miałby moc sprawczą uzbrojenia rozwijającego się organizmu w duszę?
Z jednej strony, niby wykształcony człowiek z tytułami, a nie zdołał nadrobić podstawowych zagadnień z zakresu nauk przyrodniczych, przerabianych w szkole podstawowej. Zapłodnienie to według nauk biologicznych połączenie się komórki męskiej z żeńską w wyniku czego powstaje nowa komórka. Wpisane są w nią wszystkie określone cechy dziecka, które pojawią w następstwie kolejnych podziałów komórki. Od początku istnienia świata nie zdarzyło się jeszcze, żeby z zarodka ludzkiego urodziło się cokolwiek, co człowiekiem nie jest. Trudno więc zrozumieć na jakiej podstawie zwolennicy aborcji wciąż używają tego absurdalnego argumentu.
Zebrałem zasób danych naukowych, które przekonały mnie, że życie ludzkie zaczyna się od zapłodnienia i od tego momentu poczęta osoba jest istotą ludzką. Nie ma żadnego miejsca w macicy, w którym mogłoby dojść do zamiany czegoś, co nie jest osobą, w osobę. Nie ma żadnej nagłej zmiany w czasie rozwoju wewnątrzmacicznego i dlatego życie jest nieprzerwanym ciągiem od swojego początku aż do końca podkreśla prof. Bernard Nathanson, który przez wiele długich lat wykonywał aborcje. Dopiero, gdy w latach 70. dzięki ultrasonografowi zobaczył jak naprawdę wygląda życie dziecka w łonie matki, diametralnie zmienił zdanie. Z czołowego aborcjonisty, mającego na sumieniu zabicie 75 tysięcy ludzkich istnień, stał się czołowym obrońcą życia. Takich jak on jest znacznie więcej, a dzięki ich staraniom i postępowi medycyny, możemy jasno stwierdzić jak przebiega prenatalny rozwój dziecka.
Marszałek Borowski twierdzi jednak, że „o człowieku można mówić dopiero po 14-16 tygodniach życia”. Co o mówi medycyna?
W 21 dniu życia, czyli w 3 tygodniu ciąży zaczyna bić serce dziecka i kształtuje się mózg. Większość kobiet nie wie nawet wtedy, że jest w ciąży.
W 6 tygodniu tworzy się szkielet dziecka. Działają już nerki, płuca, wątroba i serce. Rejestruje się już fale elektromagnetyczne wysyłane przez mózg człowieka.
W 9 tygodniu dziecko odczuwa ból niemal całą powierzchnią ciała. Na ból i zagrożenie reaguje jak dorosły człowiek, odsuwając się od źródła bólu, gwałtownie poruszając rękami i nogami, wykrzywiając twarz. Dzieci w tym wieku są abortowane przy użyciu metod mechanicznych. Ich ciało za pomocą ssaka rozrywane sąna strzępy. Resztki poddawane są łyżeczkowaniu.
W 10 tygodniu życia działają już wszystkie organy. Na palcach rąk wykształciły się już linie papilarne, a dziecko reaguje na bodźce zewnętrzne. Jego dalszy rozwój to jedynie doskonalenie pracy istniejących już narządów oraz błyskawiczny wzrost małego człowieka.
Marek Borowski zamyka jednak oczy na fakty medyczne. Woli stwierdzić, że o człowieku można mówić dopiero od 16-go tygodnia życia, bo tak się uważa w większości krajów europejskich, a to przecież nie są „mordercy dzieci”.
Ten etologiczny argument, opierający się na nieprawdziwym przekonaniu, że rację mają ci, którzy prezentują większość, zbijają same fakty.
Oczywiście lobbing proaborcyjny jest niezwykle silny. To, co dzieje się dziś w Polsce jest odzwierciedleniem działań stosowanych 40 lat temu w USA przez „National Abortion Rights Action League” (NARAL), której jednym z założycieli był właśnie prof. Nathanson. Doprowadziła ona do zalegalizowania aborcji w USA poprzez wykorzystanie mechanizmów, opisanych po latach przez Nathansona w artykule „Wyznania eks-aborcjonisty”.
Działania oparto na trzech podstawowych elementach: przekonaniu mediów, że poparcie aborcji jest stanięciem po stronie światłego liberalizmu, zdyskredytowaniu Kościoła katolickiego i blokowaniu informacji o naukowych dowodach przemawiających za ochroną życia. Fabrykowano sondaże i informowano media, że 60 proc. Amerykanów chce legalizacji aborcji. Ogłaszano, że z powodu nielegalnych zabiegów rocznie umiera 10 tys. kobiet, podczas gdy w rzeczywistości stwierdzano zaledwie 200 przypadków. Straszono też podziemiem aborcyjnym. Oznajmiano, że w ciągu roku w USA nielegalnej aborcji dokonuje ponad 1 mln kobiet, choć rzeczywiście było ich ok. 100 tys. Powtarzanie kłamstw w publicznych mediach przekonywało słuchaczy. W ciągu 5 lat większość społeczeństwa uwierzyła, że należy jak najszybciej zalegalizować aborcję. Jednocześnie wyśmiewano poglądy Kościoła, budując przekonanie, że przeciwni aborcji są jedynie duchowni, nie świeccy. Używano antyklerykalnych argumentów o mieszaniu się Kościoła do wszystkich sfer życia, stawiając na wolność kobiety. Ze sporym sukcesem blokowano też informacje o naukowych dowodach, przemawiających „za życiem”. Wykorzystano do tego przebiegłą argumentację. Podawano, że nauka nigdy nie będzie mogła określić kiedy powstaje ludzkie życie, ponieważ nie należy to do jej kompetencji. Zainteresowanych odsyłano do filozofii i teologii, zamykając w ten sposób dyskusję. Eksperci z NARAL doskonale wiedzieli, że kłamią, już wtedy fitologia przedstawiała niezaprzeczalne dowody, że życie człowieka zaczyna się w chwili poczęcia.
Dziś w Polsce w sposób dosłowny odtwarza się tę narrację, czego doskonałym przykładem jest opinia Marka Borowskiego. Gotów jest posunąć się nawet do wyciągnięcia stanowiska św. Tomasza z Akwinu, choć nie ma prawdopodobnie bladego pojęcia o jego filozofii.
Trzeba pamiętać, że w średniowieczu powszechny był pogląd Arystotelesa, iż płód staje się ludzki czterdzieści lub dziewięćdziesiąt dni po poczęciu, w zależności od płci. Przyjmuje się jednak, że Arystoteles nie traktował tych momentów jako etapów uduchowienia, czyli w jego słowniku – pojawienia się duszy intelektualnej, odróżnianej od wegetatywnej i sensytywnej. Nie miał pewności, czy ten problem jest rozwiązywalny i nie określał, kiedy dusza intelektualna wchodzi w ciało.
Św. Tomasz z Akwinu, osadzony w myśli Arystotelesa, którą zdecydowanie rozwinął, przytaczał w kilku miejscach jego pogląd o późniejszej animacji. Twierdził, że gdy tylko ciało jest przystosowane, Bóg wlewa w nie rozumną duszę. Zgodnie z tą teorią, embrion miałby przechodzić przemiany substancjalne: najpierw miałby duszę wegetatywną, potem w jej miejsce duszę zmysłową, a następnie duszę rozumną. Stanowisko św. Tomasza prof. Stefan Swieżawski interpretuje jednak w taki sposób, że te kolejne zmiany dokonują się w krótkich momentach. Owe kolejne generationes et corruptiones […] dokonują się na jakimś niezmiernie małym odcinku czasowym lub zgoła pozaczasowo, a ściślej – w momencie czasowym in instanti. Zgodnie z tą ewentualnością teoria kolejnych przemian substancjalnych w embrionie mogłaby się w zupełności zgadzać z tezą, że dusza obdarzona umysłem bywa stwarzana przez Boga w momencie poczęcia, a wiec w chwili pierwszego uformowania się ludzkiego zarodka.
Współczesna argumentacja filozoficzna, dotycząca początku osobowego bytu ludzkiego odwołuje się do danych nauk przyrodniczych, które wskazują, że ma to miejsce w chwili poczęcia.
Skoro jednak lewicowi politycy tak chętnie powołują się na doktorów Kościoła, a w szczególności św. Tomasza z Akwinu, przypomnijmy, że Tomasz już w średniowieczu uważał przyjmowanie leków poronnych za grzech „przeciwko naturze”. Odrzucał również dopuszczalność aborcji ze względu na dobro dziecka czy ratowanie życia matki. Uważał, że niedopuszczalne jest zabicie dziecka przed urodzeniem w celu ochronienia go przed mającymi go spotkać nieszczęściami, spowodowanymi np. niedorozwojem. Stał też na stanowisku, że cel nie uświęca środków, uzasadniając że nie należy czynić zła, aby wynikło z niego dobro. Powinni to rozważyć w szczególności zwolennicy in vitro.
P.S.
Na zdjęciu Amilia – najmłodszy wcześniak świata. Urodziła się w Wielkiej Brytanii w 22 tygodniu życia i jest zdrowa. Prawo dopuszcza tam aborcję do 24 tygodnia.
źródło: wpolityce.pl
{flike}