Aborterzy w Polsce powinni przeczytać tylko jedną książkę, żeby zrozumieć w jakiej sytuacji się znaleźli. To „Syzyfowe prace” Stefana Żeromskiego. Ich wysiłki podobne są do wysiłku rusyfikatorów i jeśli zaangażowanie społeczne po stronie pro-life będzie nadal tak duże, propagatorzy zabijania dzieci skończą się jak ich moskiewscy poprzednicy.
Spotkaliśmy w tym roku tysiące ludzi chętnych aktywnie bronić nienarodzonych. Wielu z nich poznaliśmy na licznych kursach i pikietach, z dużą częścią zetknęliśmy się tylko w świecie wirtualnym. Były to osoby w różnym wieku, przeważnie jednak młodzi (studenci, młodzi rodzice). Łączy ich parę wspólnych cech. Na pewno są odważni, zmotywowani, hojni jeśli chodzi o swój czas i swoje środki, a także zdyscyplinowani. W skrócie – to idealna armia.
To dzięki tym ludziom w 2014 roku Fundacja Pro – prawo do życia zorganizowała 267 pikiet i 57 wystaw antyaborcyjnych, 31 kursów dla prolajferów na których przeszkoliła prawie 400 osób i edukację antyaborcyjną w 15 szkołach dla ponad 750 uczniów. Dzięki nim mamy już swoje stałe struktury w 25 miastach, gdzie działają setki wolontariuszy. Za ich sprawą pod inicjatywą ustawodawczą „Stop Pedofilii” zebraliśmy 250 tys. podpisów. Również dzięki tym ludziom możemy funkcjonować w sferze materialnej, bo w przeciwieństwie do lewackich organizacji nie jesteśmy wspierani z budżetu państwa, dofinansowywani grantami unijnymi ani sponsorowani przez wielki biznes.