Szukaj
Close this search box.

Nihilizm kontra umiłowanie życia – jedna rodzina, dwie sprzeczne postawy

W drugiej połowie kwietnia b.r. polską prasę obiegła wiadomość o „stanowczym zdaniu na temat aborcji” Pani Anny Lewandowskiej.

Pani Anna to nie tylko żona piłkarza reprezentacji Polski, Roberta Lewandowskiego. Sama jest utytułowaną sportsmenką. Urodzona w 1988 karateczka zdobywała medale na Mistrzostwach Polski, Europy oraz Świata. Po zakończeniu kariery sportowej zajęła się udzielaniem porad żywieniowych, sportowych i tzw. „coachingu”. Wydała płyty DVD z ćwiczeniami. Udziela porad z zakresu macierzyństwa, prowadzi markę kosmetyczną oraz żywieniową. Matka dwójki dzieci. Celebrytka.

Żyjemy w czasach gdzie to ludzie znani z mediów wyznaczają kompas moralny dla społeczeństwa. Tak też jest z panią Anną – piękna, młoda, „realizująca się” kobieta, niezależna, brylująca wśród znanych i możnych tego świata, etc. Jej wywiad dla WP Kobieta odbił się szerokim echem w mediach, kreując ją na obrończynię wartości moralnych i wierzącą katoliczkę, ale czy tak jest naprawdę?

Chodzi o wypowiedź na temat aborcji: „Mówiłam o tym w trakcie strajków i podtrzymuję swoje zdanie. Sama jestem przeciwniczką aborcji, ale wiem, że istnieją różne sytuacje i każda kobieta powinna móc samodzielnie podjąć taką decyzję. Konieczne jest wypracowanie zmian legislacyjnych, które będę uwzględniały prawa kobiet. (…) Uważam, że w naszym kraju zachodzą zmiany, które były bardzo potrzebne. Cieszę się, że jest dużo nowych postulatów. Z radością przyjęłam informację, że kobiety w Polsce będą miały dostęp do bezpłatnych zabiegów in vitro. Choć mieszkam w Hiszpanii, jestem dumna, że jestem Polką i interesuję się wszystkim, co dzieje się w kraju.

Anna Lewandowska zaprezentowała w swej wypowiedzi podręcznikowy przykład dysonansu moralnego – czyli sprzeczność pomiędzy uznawanymi regułami moralnymi a regułami, jakie wyrażają w swojej opinii. Bo czy można być za ochroną życia nienarodzonych, ale dopuszczać zabijanie dzieci w tzw. uzasadnionych przypadkach? Co jest tym przypadkiem? Co lub kto daje nam prawo zabijać? I w końcu, kto i w jaki sposób ocenia, że dane dziecko nie zasługuje na życie? Czy Pan Bóg wybiórczo pozwala nam żyć? Czy zgadzający się połowicznie z Prawem Bożym to wciąż katolik?

Anna Lewandowska i Stanisława Leszczyńska – co je łączy?

To rozmycie moralne, które jest popularyzowane w dzisiejszym świecie, pozwala na rozprzestrzenianie się ideologii nihilizmu, gdzie człowiek i jego indywidualne potrzeby i pragnienia są w centrum. Boga już tutaj nie ma. A co za tym idzie, społeczeństwo nie funkcjonuje na zasadach prawa naturalnego, gdzie to Bóg jest w centrum, a egzystencja człowieka winna opierać się na prostej zasadzie „czyń dobro, unikaj zła”. Ważne żeby było miło, ładnie i przyjemnie. A dzieci to kłopot. Wydatek. Producent dwutlenku węgla. Pasożyt.

Wypowiedź Anny Lewandowskiej to współczesna wersja umycia rąk przez Piłata po zatwierdzeniu wyroku na Chrystusie „Nie ja jestem winny krwi tego Sprawiedliwego. To wasza rzecz” (Mt 27,24). W końcu każdy może robić co chce, to jego wybór. A skoro kobieta chce zabić swoje dziecko, to ma ważny powód. To nie jest morderstwo. To pozbycie się problemu. No i lepiej dla tego dziecka. Mogłoby cierpieć i nie być kochane…. Widzicie Państwo już w jaką stronę zmierza ta retoryka? W stronę narzucanej nam kultury śmierci – tu nie ma świętości ani żadnych wartości.

Jakże cynicznie brzmi to stanowisko w zderzeniu z postawą Stanisławy Leszczyńskiej (1896 – 1974), polskiej położnej, która w Auschwitz przyjęła 3000 porodów (żadne z dzieci nie zmarło podczas porodu). Autorka „Raportu położnej z Oświęcimia” była cioteczną babką Anny Lewandowskiej. Nazywana przez więźniarki obozu „Mateczką”, „Aniołem życia”, ta Służebnica Boża Kościoła Katolickiego, z odwagą odmawiając władzom mordowania obozowych noworodków, po kryjomu, oddawała je matkom, które straciły swoje własne dzieci. Ratowała życie….. Kilka dekad później jej cioteczna wnuczka publicznie deklaruje przyzwolenie na aborcję, nie tylko poprzez zabicie dziecka w łonie matki, ale też aprobując metodę „in vitro”, która, zgodnie ze statystykami, na jedno zdrowe urodzenie morduje 7 poczętych żyć.

Pani Anna mija się z prawdą. Aborcja to morderstwo w białych, lateksowych rękawiczkach, a nie wybór kobiet ze względu na okoliczności. Jesteśmy zawsze po stronie życia.

Źródło: https://przegladsportowy.onet.pl/…

...

Więcej interesujących treści

Zaawansowane metody śledcze oleśnickiej policji

Dnia 29 lutego w Oleśnicy, przed wejściem do Szpitala (będącego liderem w statystykach dzieciobójstwa prenatalnego w Polsce) odbywało się zgromadzenie publiczne, mające na celu pokazywanie

Wesprzyj naszą działalność:

. PLN