Trzy miesiące temu polską opinią publiczną wstrząsnęła informacja, że w warszawskim Szpitalu Świętej Rodziny pozostawiono na śmierć Wiktora. Chłopczyk cierpiący na zespół Downa urodził się żywy w wyniku nieudanej, legalnej aborcji.
Pierwsze relacje mówiły o tym, że dziecko krzyczało przez około godzinę na próżno wołając pomocy. Szybko zaprzeczyła temu krajowa konsultant ds. neonatologii, prof. Ewa Helwich, podkreślając na łamach Gazety Wyborczej, iż „500-gramowe dziecko nie jest w stanie głośno płakać. Jego płuca są tak niedojrzałe, że może co najwyżej kwilić.”. Ten fakt z pewnością uspokoił poruszone sumienia czytelników Wyborczej – przecież skoro dziecko kwiliło, a nie krzyczało, to wszystko jest w porządku.
Można zadać sobie pytanie: Ile żywych dzieci rodzi się w wyniku nieudanej aborcji?
I tu z odpowiedzią śpieszy nam prof. Dębski, który w swojej książce opisuje wykonywane aborcje:
„W szpitalu podajemy leki wywołujące skurcze. Trwa to od ośmiu do dziesięciu godzin, ale czasami też dwa dni, zależy od tego, czy jest to pierwsza ciąża, czy kolejne, czy wczesna, czy bardziej zaawansowana. Tak samo jak przy normalnym porodzie – boli brzuch, jest krwawienie, jest rozwarcie. Rodzi się dziecko i umiera. Przed samym porodem, czasami w jego trakcie albo sporadycznie zaraz po.” (źródło: „Bez znieczulenia. Jak powstaje człowiek„, Marzena Dębska, Romuald Dębski, Magdalena Rigamonti, wyd. PWN, Warszawa 2014, str. 99-100)
Co wg. abortera Dębskiego oznacza „sporadycznie”? Statystyki zagraniczne mówią, że nawet co 6 dziecko może rodzić się żywe w wyniku aborcji (2). Załóżmy bezpodstawnie, że w Polsce jest takich przypadków znacznie mniej – że „sporadycznie” to na dwadzieścia dzieci jedno pozostawione na pewną śmierć. W 2014 roku wykonano w Polsce 977 aborcji. Oznacza to, że każdego roku w naszych szpitalach swoje aborcje przeżywa co najmniej kilkadziesiąt dzieci.
Co się nimi dzieje? Są porzucane aż umrą z głodu, czy może przyczyną śmierci jest wyziębienie? A może zabija je niewystarczające wykształcenie płuc, gdyż są w wieku, w którym jeszcze nie powinny znaleźć się na tym świecie? A może topi się je lub dusi, by nie przeszkadzały i przypadkiem nie spowodowały kolejnego medialnego skandalu? Może w białych rękawiczkach podaje się do klatki piersiowej truciznę, która zatrzymuje akcję małego serduszka?
[author][author_image timthumb=’on’]http://www.proprawodozycia.pl/wp-content/uploads/2016/06/logo800px.png[/author_image][author_info]Autor: Adam Kulpiński – koordynator Fundacji Pro-Prawo do życia, Kraków[/author_info] [/author]
Skan fragmentu książki:
Źródło (2): https://www.lifesitenews.com/news/as-many-as-1-in-6-babies-aborted-after-12-weeks-born-alive-danish-study