W wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” jedna z nich, Natalia Broniarczyk odpowiedziała na pytanie dot. pochodzenia tabletek aborcyjnych. Stwierdziła, że pigułki wysyłane są z Azji, a koszt zestawu to 75 euro, które oficjalnie są darowizną (aby nie można było je oskarżyć o nielegalny handel środkami poronnymi – red.). Sprawdziliśmy, ile w rzeczywistości kosztują tam tabletki, którymi zabija się nienarodzone dzieci.
Okazuje się, że jeden zestaw 5 pigułek kosztuje w Indiach ok. 300 – 500 rupii, czyli w przeliczeniu ok. 15-25 zł (!). Za przesyłkę płaci się jeszcze mniej. Killing team bierze w Polsce za zestaw ok. 330 zł w formie „darowizny” (przy dzisiejszym kursie walut). Oznacza to, że na jednym zestawie aborcyjnym zarabiają prawie 300 zł.
Jeżeli prawdą jest, co piszą w mediach społecznościowych, to w ciągu roku asystowały telefonicznie i mailowo ok. 2 tys. kobiet przy aborcjach pigułkowych. Oznacza to, że zarobiły przy tym ok. 600 tys. złotych. Oprócz tego killing team zebrał 1,4 miliona złotych na portalu zrzutka.pl. Jak mówi dalej w wywiadzie Natalia Broniarczyk, na organizację wyjazdów aborcyjnych (przy zaawansowanej ciąży) wydały ok. 120 tys. złotych. Oznacza to, że te 3 feministki zarobiły przez rok ok. 2 miliony złotych.
W internecie jest wiele relacji zrozpaczonych kobiet, które zdecydowały się zabić pigułkami swoje dziecko przed narodzeniem. Niestety, kiedy wcześniej przytłoczone swoją sytuacją szukały jakiejś formy pomocy w internecie, natrafiły na tego typu feministki. A one znalazły kolejną ofiarę swojego dochodowego procederu.
Źródła:
https://next.gazeta.pl/…nikt.html
https://www.elawoman.com…in-india
https://www.indiapost.gov.in/…letter.aspx