Oznacza to, że musimy dotrzeć do setek tysięcy ludzi z prawdą i ostrzeżeniem. Co więcej, jest to zadanie długofalowe. Politycy KO zapowiadają, że wkrótce uczynią deprawację obowiązkową dla wszystkich uczniów. Równolegle wpływowi politycy PiS mówią, że gdy wrócą do władzy to tzw. „edukacja seksualna” wciąż będzie w szkołach, tylko pod inną nazwą. Trzeba działać, aby całkowicie usunąć zagrożenia ze szkół i zmobilizować rodziców do przejęcia odpowiedzialności za wychowanie własnych dzieci.

Jak podaje portal TVN w Warszawie:
„w szkołach podstawowych około 43 procent uczniów uczęszcza na zajęcia z edukacji zdrowotnej.”
Podobnie jest w wielu innych rejonach Polski, gdzie w lekcjach deprawacji ukrywających się w ramach „edukacji zdrowotnej” bierze udział od kilkunastu do kilkudziesięciu procent uczniów, zwłaszcza najmłodszych w szkołach podstawowych.
Inaczej jest na wyższych poziomach edukacji, zwłaszcza w liceach, gdzie młodzież masowo wypisuje się z „edukacji zdrowotnej”, ale jak już informowaliśmy, powody wypisów są najczęściej czysto praktyczne – póki jakikolwiek przedmiot jest nieobowiązkowy to uczniowie po prostu nie chcą na niego chodzić i zostawać dłużej w szkole.
W związku z tym, rząd Tuska naciska na wprowadzenie obowiązkowych lekcji „edukacji seksualnej” pod postacią „edukacji zdrowotnej”. Jak po raz kolejny powiedziała kilka dni temu szefowa MEN Barbara Nowacka:
„Ten przedmiot powinien być obowiązkowy.”
W podobnym tonie wypowiadają się rozmaici „eksperci”, którzy naciskają na wprowadzenie przymusu deprawacji w Polsce. Niedawno informowaliśmy o wypowiedzi prezesa Związku Nauczycielstwa Polskiego, który twierdzi, że „edukacja zdrowotna” powinna być nie tylko obowiązkowa, ale również na ocenę. Oznacza to w praktyce realizację niemieckich wytycznych do „edukacji seksualnej”, wedle których od kilku dziesięcioleci wszyscy uczniowie w szkołach ćwiczą zakładanie prezerwatyw, oglądają pornografię oraz są zachęcani do masturbacji, rozwiązłości i homoseksualnego stylu życia. Akceptacja dla tego typu praktyk oraz współudział w nich są konieczne do zaliczenia przedmiotu i zdania do następnej klasy.
Dlatego musimy wciąż działać i organizować kolejne kampanie społeczne, aby dotrzeć do milionów rodziców w całej Polsce i ostrzec ich przed zagrożeniem. Konieczne jest także wywieranie nieustannej presji na to, aby deprawację w każdej możliwej postaci całkowicie usunąć z polskich szkół. Spójrzmy na tę ważną kwestię w szerszym kontekście.
Rząd Tuska chce obowiązkowej deprawacji w szkołach. Czeka tylko na lepszy moment polityczny, aby objąć wszystkie dzieci przymusem „edukacji zdrowotnej”. Tusk i Nowacka są przy tym jedynie podwykonawcami wytycznych płynących z Berlina i Brukseli, o czym już wielokrotnie informowaliśmy. Koalicja Obywatelska po prostu wdraża w Polsce w życie postanowienia, które zapadły nad naszymi głowami w Niemczech i gabinetach komisarzy Unii Europejskiej, którzy za pomocą tzw. Europejskiego Obszaru Edukacyjnego przejmują kontrolę nad szkolnictwem w krajach członkowskich UE.
W tym samym czasie politycy PiS, będący aktualnie w opozycji, werbalnie sprzeciwiają się obecności „edukacji zdrowotnej” w szkołach. Jednak gdy PiS był u władzy w latach 2015-2023, to przez 8 lat nie zrobiono absolutnie nic, aby powstrzymać deprawatorów, którzy masowo wchodzili do szkół w całej Polsce i demoralizowali dzieci pod pretekstem prowadzenia lekcji o „tolerancji” lub „dojrzewaniu”. Podejmowane przez naszą Fundację obywatelskie inicjatywy ustawodawcze „Stop pedofilii”, pod którymi zebraliśmy kilkaset tysięcy podpisów Polaków, zostały zamrożone i uległy przedawnieniu. Warto odnotować, że kilka dni temu były minister edukacji Przemysław Czarnek powiedział w wywiadzie dla Rynku Zdrowia, że jeśli PiS wygra kolejne wybory to:
„Natychmiast wrócimy do „wychowania do życia w rodzinie”, które było świetnie rozwijane pod naszymi rządami. Wychowanie do życia w rodzinie zawierało edukację seksualną i mogła być dalej uczona na dużo wyższym poziomie.”
Tak więc „edukacja seksualna” ma w szkołach być, tylko pod inną nazwą i w innej formie. Trzeba pamiętać o tym, że wielu „edukatorów seksualnych” i aktywistów LGBT to formalnie nauczyciele WDŻ. Dla przykładu – Antonina Kopyt, członek rządowego zespołu ds. wdrożenia „edukacji zdrowotnej” do szkół, która popiera obowiązkowe lekcje deprawacji, współtworzyła podstawę programową zakładającą oswajanie uczniów z masturbacją, homoseksualizmem i rozwiązłością, to nauczycielka Wychowania do Życia w Rodzinie. Oczywiście nie każdy nauczyciel WDŻ to deprawator, ale istnienie „edukacji seksualnej” w jakiejkolwiek formie otwiera demoralizatorom drzwi do szkół i dostęp do dzieci.
Można to podsumować krótko – spór polityczny w głównym nurcie polskiej polityki toczy się przede wszystkim o formę obecności takiej czy innej „edukacji seksualnej” w szkołach.
Co w tej sytuacji robić?
Naszym zdaniem:
1) Trzeba działać na rzecz całkowitego usunięcia „edukacji seksualnej” ze szkół w każdej postaci, gdyż każda jest zagrożeniem wprost lub otwartą na oścież furtką, przez którą deprawatorzy uderzają w dzieci.
2) Budzić sumienia, kształtować świadomość i mobilizować rodziców do tego, aby przejęli odpowiedzialność za wychowanie własnych dzieci. Szkoła, pod rządami jakiejkolwiek partii, ministra lub opcji politycznej, nie jest od tego, aby wychowywać dzieci i uczyć je na temat płciowości i dorastania. Od tego są rodzice – to ich fundamentalny obowiązek moralny. Szkoła lub inne instytucje powinny pełnić w tej kwestii funkcję pomocniczą i drugorzędną.
Dlatego nasza Fundacja za pomocą ogólnopolskich kampanii społecznych buduje tę świadomość i pomaga rodzicom w całej Polsce. Od 2013 roku ostrzegamy przed deprawatorami i prowadzimy akcję „Stop pedofilii”. Wspieramy też rodziców (prosimy o kontakt e-mailowy) w takich kwestiach jak:
– wybór właściwej szkoły dla dzieci,
– przejście na edukację domową,
– zasady dostępu do smartfonów i elektroniki przez dzieci,
– wychowanie do właściwego korzystania ze swojej płciowości.
Za pomocą naszych akcji w całej Polsce integrujemy również środowiska lokalne. Przychodząc na organizowane przez nas akcje i publiczne różańce ludzie nie tylko pomagają docierać z prawdą do innych, ale również poznają się nawzajem w swoim miejscu zamieszkania, dzięki czemu mogą sobie pomagać i wspierać się w codziennym życiu, przede wszystkim w budowaniu właściwego środowiska rodzinnego i rówieśniczego do wychowania dzieci. Na październik zaplanowaliśmy już kilkadziesiąt takich akcji w rozmaitych miejscowościach. Zapraszam Państwa do uczestnictwa w tych działaniach.
Jeżeli nie mogą Państwo osobiście przyjść na różaniec, proszę o wsparcie organizacji kolejnych akcji finansowo. Każdego dnia nasi wolontariusze wychodzą na ulice, organizują wystawy, akcje billboardowe, przejazdy furgonetek, kolportaż broszur oraz działają w internecie. Jesteśmy za to prześladowani przez policje i sądy – w całym kraju mamy ok. 80 procesów jednocześnie. Mierzymy się także z coraz bardziej zuchwałymi atakami agresywnych napastników, którzy są podjudzani do nienawiści przez media i polityków sprzyjających deprawacji.
Organizacja kolejnych akcji i kampanii oraz obrona wolontariuszy przed sądami i ulicznymi agresorami, to dla nas duże wyzwanie finansowe. Do dalszego działania konieczna jest stała i regularna pomoc naszych darczyńców. Tylko w najbliższym czasie potrzebujemy ok. 17 000 zł.
Dlatego proszę Państwa o przekazanie 50 zł, 100 zł, 200 zł, lub dowolnej innej kwoty, jaka jest dla Państwa obecnie możliwa, i umożliwienie nam dalszych działań na rzecz ratowania dzieci przed deprawacją oraz kształtowania świadomości Polaków.
Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667
Fundacja Pro – Prawo do życia
ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków
Dla przelewów zagranicznych – Kod BIC Swift: INGBPLPW
Z wyrazami szacunku
