Poza uczestnikami różańca byli też przechodnie, którzy robili znak krzyża i zatrzymywali się na jedną dziesiątkę. Nasi wolontariusze w koszulkach z logo Fundacji wytrwale roznosili ulotki.
Podczas pikiety miało miejsce kilka spięć z osobami o odmiennych poglądach. Wspólnymi cechami osób, które nas zaczepiały, były pewność siebie, agresywny język i unikanie odpowiedzi na postawione przez nas pytania.
Pewna młoda pani, która twierdziła, że została zgwałcona, wyrażała się o nas oraz o naszym banerze i ulotkach w wulgarny sposób. Sądząc po języku, potrzebuje ona naszej modlitwy i wsparcia, bo argumenty rozumowe, logiczne, nie przemawiały do niej. Twierdziła, że ukończyła psychologię, jednak jej agresja, impulsywność i nieumiejętność panowania nad emocjami oraz językiem, stawiały to pod znakiem zapytania.
Kolejna młoda kobieta twierdziła, że jest zorientowana w temacie, bo niedawno zdała maturę w zakresie rozszerzonym z biologii. Mieliśmy nadzieję na merytoryczną wymianę poglądów. Jednak po kilkunastu prostych pytaniach o „zlepek komórek”, tkankę, którą tworzą komórki i rodzaje tkanek okazało się, że nie zna rodzajów tkanek i ich roli w organizmie. Albo rozminęła się z prawdą, twierdząc, że dużo wie o biologii, albo fatalny jest stan polskiego szkolnictwa (choć jedno nie wyklucza drugiego).
Jestem przeciw aborcji, ale wspieram ją materialnie
Trzecia kobieta twierdziła, że zasadniczo jest przeciw aborcji. Potem mówiła, że jej 13-letnia koleżanka została zgwałcona i z powodu opieszałości sądów musiała dokonać kosztownej aborcji w Czechach. Następnie okazało się, że wielokrotnie przywoływany przykład zgwałconej dziewczynki to nie koniec szukania precedensów – oprócz gwałtu były to np. małe mieszkania, młode małżeństwa, uzależnienia czy „prawo wyboru”. Na zakończenie miło rozpoczętej rozmowy, pani (będąca, przypomnijmy, „zasadniczo przeciw aborcji”) stwierdziła, że cieszy się z powstania kliniki „Abotak” i wspiera ją materialnie, a w domu posiada, na wszelki wypadek, tabletki poronne.
We wszystkich cytowanych przykładach najlepszym sposobem na prowadzenie rozmowy okazało się stawianie konkretnych pytań, unikanie ogólników, prośby o podanie przykładów. Często okazuje się, że nasi rozmówcy nie posiadają dokładnej wiedzy na temat ilości aborcji, ilości gwałtów, skutków ubocznych tabletek poronnych i polskiego prawa.
Bardziej owocne (i budzące nadzieje) były rozmowy z młodymi mężczyznami. Nawet jeśli nie zgadzali się z nami w pełni, próbowali znaleźć rozumowe rozwiązania w różnych kwestiach, samodzielnie myśleć. Powiedzieli, że gwałt to przestępstwo, którego sprawca powinien być surowo karany, a kobieta zgwałcona potrzebuje pomocy i wsparcia.
Zatem modlimy się, rozmawiamy z każdym, kto tego chce, ale nie wszystkie argumenty zachowujemy, pamiętając o słowach św. Pawła: „Wszystko badajcie – a co szlachetne, zachowujcie”. W kolejnym wersie Apostoł Narodów poucza: „Unikajcie wszystkiego, co ma choćby pozór zła”. Dlatego nie unikamy ludzi, ale nie rozważamy prawa do zabijania nienarodzonych (czy istnienia ponad 50 płci…).
W Katowicach jesteśmy (i będziemy!) w drugie piątki miesiąca. Prosimy o modlitwę za nas, ale i za rozmówców – młodych, zagubionych ludzi.
