Odmówiłem rozejścia się, więc policja spisała wszystkich. Powodem było rzekome niedostosowanie się do przepisu. Mówili, że za późno się zgłosiliśmy, mimo że zgłoszenie zostało wysłane 21 lipca.
W czasie zbierania podpisów szczególnie agresywny okazał się jeden mężczyzna, który wyzywał mnie i groził. Zadzwoniłem na policję i gdy opowiedziałem szczegóły zajścia i poprosiłem o interwencję, policja początkowo odmówiła przyjazdu i zainterweniowania wobec agresywnego mężczyzny.
Rozmowa z dyżurnym wyglądała następująco:
„A wie Pan, że to jest nielegalne zgromadzenie” powiedział dyżurny.
„A wie Pan, że policja ma obowiązek przyjazdu na każde wezwanie obywatela?” odpowiedziałem.
Po 10 minutach przyjechała policja. Policjantka chciała wylegitymować agresywnego mężczyznę ale on odmówił. Nie podjęła innych kroków, po czym powiedziała do mnie, że ten mężczyzna nic złego nie zrobił. Tłumaczyłem, że mamy świadków i nagrane całe zajście. Policjantka nie zainteresowała się dowodami, wsiadła do radiowozu i odjechała.
6 lipca przyszło do mnie pismo z policji, gdzie jestem wezwany do osobistego stawiennictwa dnia 18 sierpnia 2021 r. w Komendzie Powiatowej Policji w Mińsku Mazowieckim przy ul. Piłsudskiego 44 w charakterze osoby podejrzanej o to, że przy ulicy Topolowej 47 „hasłem komunikatów puszczanych przez sprzęt nagłaśniający zakłócałem spokój, porządek oraz wywoływałem zgorszenie, wywieszając na widok publiczny plakat ze zdjęciami o tematyce aborcyjnej, tj. o czyn z art.51 paragraf 1 kodeksu wykroczeń.”