© Fundacja Pro – Prawo do życia | Wszelkie prawa zastrzeżone
Wiele osób utożsamia skalę aborcji w Polsce wyłącznie z oficjalnymi statystykami, które dotyczą dzieci zabijanych w szpitalach zgodnie z obowiązującą ustawą. W rzeczywistości w naszym kraju mordowanych jest o wiele więcej dzieci. Ich zabójstw dokonuje się nie w szpitalach, a w domach, za pomocą aborcyjnych pigułek śmierci.
Pigułka aborcyjna to środek, który po zażyciu wywołuje przedwczesny poród. Dokładne liczby maleńkich Polaków zabitych tą metodą nie są znane, gdyż nikt tego procederu nie kontroluje. Istnieje wiele przesłanek i źródeł, które wskazują, że jest to eksterminacja ludzi na masową skalę.
„Pigułkę śmierci” można zamówić z zagranicy przez internet z dostawą do domu. W handlu tymi środkami pośredniczy mafia aborcjonistek, które namawiają kobiety do aborcji z ich użyciem i zarabiają pieniądze na każdym zabitym dziecku.
Kobieta: „Wzięłam. Mam nadzieję, że akcja będzie krótka i bezproblemowa, trzymajcie kciuki!”
Kobieta (po 50 minutach): „Boli coraz mocniej, ale krwawienia jeszcze nie ma. Więc czekamy;)”
Aborcjonistka: „To dopiero początek. Jeszcze się rozkręci.” [24]
„Krótka i bezproblemowa akcja” – to nie opis wyrywania zęba, ale fragment relacji na żywo z zabójstwa własnego dziecka, która pojawiła się na jednej z polskich stron internetowych!
Polskie aborcjonistki prowadzą forum internetowe, na którym opisano setki morderstw. Scenariusz zbrodni najczęściej wygląda tak samo. Na stronę trafia kobieta, która zaszła w niechcianą ciążę i potrzebuje pomocy. Aborcjonistki zachęcają ją do zabicia dziecka poprzez pigułki, które z ich pomocą można zamówić przez internet i otrzymać pocztą z zagranicy.
Po zażyciu trucizny rozpoczyna się przedwcześnie wywołany poród. Po połknięciu tabletek kobiety relacjonowały w internecie, co się z nimi dzieje na żywo, dodając kolejne wpisy na forum aborcjonistek i rozmawiając ze sobą:
Kobieta: „to coś nie daje mi normalnie funkcjonować…. Bóle brzucha mam non stop.”
Aborcjonistka: „już wkrótce się pozbędziesz pasożyta.”
Kobieta: „Dziękuję za miłe słowa :-). Oby, bo po tylu próbach ten pasożyt nadal siedzi tam, gdzie już dawno nie powinien.”
Aborcjonistka: „Zestaw [pigułka aborcyjna] jest niezawodny na pasożyty.”
„Wytrzymaj jeszcze troszkę, to jest taki miniporód. Jak są skurcze to dobrze, macica pracuje i próbuje wydalić intruza” – napisała aborcjonistka do innej kobiety, która połknęła „pigułkę śmierci”.
Zdaniem aborcjonistów rodzi się już nie po to, aby otoczyć dziecko miłością, tylko aby „wydalić intruza”. A gdy jest już po wszystkim i dziecko zginie, należy pozbyć się śladów. Aborcjonistki zalecają, aby po dokonanej domowej aborcji spuścić ciało dziecka w toalecie. [25]
Kobieta 1: „Boję się, że w toalecie już nie zmieści się. Choć to głupie, to cały czas mnie męczy ta kwestia i wciąż jestem zagubiona pod tym jednym względem.”
Kobieta 2: „No niestety może tak być, że płód do toalety się nie zmieści :/ musisz znaleźć na to jakieś rozwiązanie.”
„Dziewczyny… Już… Nie wiem teraz, co mam z „nim” zrobić… Nagle poczułam, że coś ze mnie leci. Poszłam do toalety i stało się… Tylko że płód zawisł na pępowinie. Najgorszy widok w moim życiu… Nie umiem go tak po prostu spuścić…”
Co doradziła jej moderatorka z aborcyjnego forum internetowego?
„Możesz go po prostu gdzieś pochować.”
Inna aborcjonistka zapytała: „Co zrobisz z płodem? Do kibelka się raczej nie zmieści.”
Kobieta: „Zmieścił się i wszystko spłukałam. Straszne widoki, ale z czasem się zatrą.”
Nic się nie zatrze! Jak w ogóle można pomyśleć, że da się zapomnieć o dokonanym z zimną krwią morderstwie na własnym dziecku? Nawet jeśli będzie się udawać, że wszystko jest w porządku, tak jak próbowała to robić inna morderczyni, która opublikowała swoje świadectwo na forum:
„O ciąży nikt nie wiedział, a tym bardziej o aborcji 🙂 Pochowałam w szkatułce w najpiękniejszym miejscu w ogrodzie, obok figurki aniołka. Tam cały rok jest pięknie.”
Zamordowała dziecko w 4 miesiącu ciąży i zakopała je w ogrodzie… Maluszek miał już rączki, nóżki i może czuć było jego ruchy.
Dziecko po aborcji w szpitalu trafia do śmieci lub zamrażarki. Dziecko po aborcji w domu – do ubikacji lub do piachu. Tak okrutne i niegodne człowieka rzeczy robią maluszkom własne matki. Takie osoby, które z zimną krwią mordują własne dzieci, są obecnie w Polsce całkowicie bezkarne.
Co więcej, dzieciobójczynie… gratulują sobie nawzajem po dokonanych morderstwach.
„Gratuluję! Byłaś bardzo dzielna, wspaniała babka z Ciebie!” – takie komentarze widać było w sieci niemal po każdej domowej aborcji.
Jednak dla wielu kobiet radość z pozbycia się „problemu”, jakim było ich dziecko, nie trwa długo. Ich sumienia budzą się bardzo szybko. Jedna z kobiet napisała po dokonaniu aborcji:
„(…) to poczucie winy i żal też znikną, czy tak będzie już zawsze? (…) Martwię się tylko, czy ja mam jeszcze sumienie, chyba marna ze mnie matka.”
Aborcjonistki szybko odpisały jej, że postąpiła słusznie. Po tym, jak stała się matką martwego dziecka… Aborcjonistki wmawiają takim kobietom, że właśnie teraz wszystko będzie dobrze, że pozbyły się „ciężaru” i teraz będą szczęśliwe. A jak jest w rzeczywistości?
Gdy ta kobieta walczyła ze swoimi myślami, dla wielu innych, które dokonały aborcji, koszmar właśnie się rozpoczął.
„Ciężko mi to pisać, ale widziałam wykształcony płód: główka, raczki złożone jakby do modlitwy, nóżki i to wisiało z pępowiną, bo musiałam złapać za ten sznureczek, żeby poszło, boże, to było okropne, płakałam pół godziny na kiblu.”
„To już koniec… boże dziewczyny, siedzę i wyję…. ono miało główkę, rączki, nóżki… widziałam je dokładnie, czułam, jak wychodziło… jestem przerażona (…) masakra jakaś to wszystko (…) nigdy więcej tego nie chcę, nigdy. Mam poczucie winy.”
Te słowa napisały kobiety, które dokonały domowej aborcji za pomocą pigułek. Zamiast wolności – zniewolenie. Śmierć, cierpienie, wyrzuty sumienia… Zamiast pozbycia się „problemu” – jeszcze większe kłopoty. [26]
„Jeśli mogłabym to wszystko cofnąć, to zrobiłabym to i uratowała mojego dzidziusia. Nigdy więcej tego nie zrobię… choćbym była przypiekana ogniem.”
To napisała Kasia, która dodała również, że o planach zabicia dziecka wiedziała jej własna matka i koleżanka. O zabójstwie nie powiedziała natomiast ojcu dziecka…
Z kolei Matija pisze:
„Żałuję potwornie, oddałabym swoje życie, jeśli to przywróciłoby życie tej kruszynce!!! Ból fizyczny jest niczym w porównaniu z bólem psychicznym.”
Wiele z tych kobiet przeżywa ogromne wyrzuty sumienia, a ich relacje są wstrząsające, jak np. Moniki:
„To było straszne. Byłam już w 20. tygodniu ciąży. Pierwsza, druga, trzecia i czwarta próba nieudana. Po piątej próbie odeszły mi wody i maluszek. Jest mi z tym źle. Wiem, że nie był niczemu winny… Widok jego malutkich rączek, nóżek, włosków na główce i malutkich uszek był dla mnie szokiem.”
Niektóre kobiety dokonujące aborcji są wystawiane na szczególnie przerażające przeżycia, jak m.in. kobieta, której świadectwo pojawiło się w internecie:
„Tabletki zażyłam w 21. tygodniu ciąży, co zagrażało także mojemu życiu i byłam tego świadoma. Czekałam wyjąc jak bóbr, zaczęły się pojawiać bóle w podbrzuszu, silne wymioty, przerażające drżenie, dygotanie z zimna, gorączka, zimne poty i wszechogarniający nas strach.”
Przestraszona tymi objawami aborcji pojechała do szpitala. Lekarze zaczęli odbierać przedwczesny poród. Wszystko rozegrało się bardzo szybko:
„Kilka minut i ciałko mojego Aniołka było już poza mną, wtedy łzy wyschły, oczy nie miały siły płakać, mózg nie mógł pracować, odpłynęłam, chciałam umrzeć. Najszczerzej, jak nigdy dotąd miałam nadzieję, że i ze mną stanie się coś złego, za karę. Chciałam zamknąć oczy i już nigdy się nie obudzić. ”
Pracownicy szpitala nie wiedzieli, że kobieta połknęła pigułki, aby zabić swoje dziecko. Myśleli, że naturalnie poroniła. Więc już po wszystkim, działając w dobrej wierze… pokazali jej maluszka!
„Otrząsnęłam się po pytaniu: >>Czy chce pani zobaczyć Dzieciątko?<< – głosem najczulszym i najłagodniejszym, jaki kiedykolwiek przyszło mi słyszeć. >>Chcę<<. Zobaczyłam, dotknęłam, poczułam. Dramat, katorga dla duszy i ciała, rozdzierająca pustka w środku, kołatanie rozdygotanego serca, nieopisane cierpienie, którego nie sposób ogarnąć myślami.” [27]
Inna kobieta po zażyciu aborcyjnych pigułek napisała:
„Zalała mnie fala krwi, dosłownie wszystko było we krwi, łóżko, podłoga, moje ciuchy, skarpetki, kapcie, wszystko. Biegiem do toalety, tam kolejna fala bólu, kolejne dwa silniejsze niż kiedykolwiek. Do szpitala trafiłam z krwotokiem i regularnymi skurczami. Dziecko było żywe. Była próba powstrzymania, nie zadziałała. Dziecko urodziło się i zmarło mi na rękach w szpitalu. Po prostu masakra.” [28]
Na jednej z grup dyskusyjnych należących do polskich aborcjonistów padło pytanie, co zrobić gdy nie uda się aborcja za pomocą pigułek poronnych i czy może to mieć wpływ na dziecko. „Czy można wtedy spróbować jeszcze raz? Co wtedy zrobić?” pytano. Pod tą wiadomością odpisała kobieta, która uwierzyła w aborcyjną propagandę i połknęła pigułki kupione od aborcyjnych przestępców:
„[Pigułkowa aborcja – przyp. red.] zawiodła. Córce przestały rosnąć kończyny. Z USG główka wskazywała na wyższy tydzień ciąży, niż długość kości udowej. Wody płodowe zaczęły odchodzić w 28 tyg. ciąży. Przetrzymano mnie w szpitalu do 31 tyg. i wykonano cesarkę. Mała urodziła się z wagą 1600 i licznymi wadami. Zostawiłam ją tam… Zrzekłam się praw… Wiem, że trafiła do ośrodka adopcyjnego…”
Kobieta dała się namówić na aborcję pigułkową, której celem miało być szybkie i beztroskie pozbycie się „problemu”, jakim było jej dziecko. Jednak dziewczynka urodziła się zamiast umrzeć. Próba pigułkowej aborcji doprowadziła dziecko do ciężkiego kalectwa, po czym matka porzuciła niepełnosprawnego maluszka w szpitalu.
W czasie gdy po połknięciu pigułek rodzą się niepełnosprawne dzieci, członkowie aborcyjnej mafii publikują w internecie kolejne wpisy reklamujące „bezpieczną” aborcję pigułkową, która ma być niezawodna na „pasożyty”, jak określają dzieci w łonach matek. Aborcjoniści doskonale znają makabryczne wpisy kobiet, które zażyły kupione od nich pigułki. Jest ich mnóstwo na ich własnych grupach i forach dyskusyjnych. Co więcej, aborcyjni przestępcy osobiście asystują w domowych aborcjach pigułkowych i doradzają
kobietom, jak pozbyć się zwłok zabitego dziecka.
Członkowie aborcyjnej mafii to nie są przypadkowe i nieświadome całego procederu osoby. Oni doskonale wiedzą, że aborcja pigułkowa to dokonane z zimną krwią morderstwo na dziecku. Zbrodnie widzą na własne oczy pomagając w aborcjach i obserwując wpisy poszkodowanych kobiet na własnych stronach internetowych.
Pigułkowy przemysł śmierci pochłania w Polsce tysiące ofiar. Jego działalności nikt nie kontroluje. Aborcyjna mafia, która pośredniczy w handlu pigułkami i zachęca kobiety do zabijania dzieci, jest niemal całkowicie bezkarna.
Działalność jednej z morderczych internetowych grup dyskusyjnych została poważnie ograniczona w wyniku działań społecznych podjętych przez Fundację Pro-Prawo do życia, która jako pierwsza w Polsce zajęła się tym tematem na szeroką skalę i zaczęła informować Polaków o makabrycznych zbrodniach dokonywanych za pomocą pigułek. Jednak proceder handlu tymi środkami nasila się z uwagi na bezczynność urzędników i funkcjonariuszy mundurowych. Na przestrzeni ostatnich lat wielokrotnie i na różne sposoby informowaliśmy odpowiednie organy naszego państwa na temat działalności aborcyjnej mafii, która w sposób całkowicie bezkarny namawia Polki do aborcji i pośredniczy w handlu nielegalnymi środkami poronnymi. W odpowiedzi spotkaliśmy się z niemal całkowitą bezczynnością. Urzędnicy, policjanci, prokuratorzy nie są zainteresowani ściganiem aborcyjnych przestępców pomimo faktu, że publicznie znane są ich nazwiska (udzielają wywiadów w mediach, prowadzą konta na portalach społecznościowych itp.), a ich działalność każdy może śledzić w internecie.
Jedynym ratunkiem dla dzieci jest budowa świadomości społecznej Polaków i uświadamianie kolejnych osób, czym jest i jak wygląda aborcja.
Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667
Dla przelewów zagranicznych:
IBAN PL79 1050 1025 1000 0022 9191 4667
Kod BIC Swift: INGBPLPW
© Fundacja Pro – Prawo do życia | Wszelkie prawa zastrzeżone