Podczas pikiety odbyliśmy wiele rozmów. Pewien mężczyzna twierdził, że jest przeciwko aborcji, ale nie podobał mu się przekaz na banerach – próbował znaleźć analogię do pokazywania zdjęć zabitych poprzez aborcję dzieci i w tym celu przywołał… pornografię oraz sceny z rzeźni! Porównania pod wszelkimi względami nietrafione. Zarzucał nam też, że wywołujemy tylko negatywne emocje – jednak czy pokazywanie aborcji może wywoływać te pozytywne? Walka z nią polega na ukazywaniu jej prawdziwego oblicza, a nie na unikaniu konfrontacji z tym trudnym tematem.
Inny mężczyzna, młody człowiek, najpierw twierdził, że nasze zdjęcia są zmanipulowane – kiedy dowiedział się, skąd je mamy i że posiadamy także dokumenty potwierdzające ich prawdziwość, przeszedł do twierdzenia, że człowiekiem jest się od urodzenia, a wcześniej to tylko „płód” i że jeśli nie może stanowić on sam o sobie i przetrwać poza organizmem kobiety, to człowiekiem nie jest… Należy zadać pytanie, dlaczego pan posługiwał się argumentami tak bardzo sprzecznymi z podstawami wiedzy naukowej.
Pokazywane przez nas zdjęcia są dla wielu osób niewygodne. Konfrontują ich przekonania i odczucia z rzeczywistością, której nie da się opisać słowami. Zmuszają do zastanowienia się nad własnymi poglądami – lecz przede wszystkim dobitnie udowadniają, że aborcja zabija dzieci. I trzeba z tym procederem jak najszybciej skończyć.