Nic dziwnego. Powstała dobra jakościowo produkcja pokazująca nawrócenie kierowniczki kliniki aborcyjnej. I choć z nawróceniami aborcjonistów mamy do czynienia bardzo często, zarówno po pikietach antyaborcyjnych, podczas których zamieniamy z nimi kilka zdań, tłumaczymy i obalamy popularne mity, jak również w innych sytuacjach, to nawrócenie kogoś ze „szczytów” przemysłu aborcyjnego zdarza się rzadziej.
Film „Nieplanowane” ważny jest zasadniczo dlatego, że pomaga nam tworzyć kulturę „za życiem” – kulturę będącą w odwrocie od tej, jaką serwują nam aborcjoniści, z jaką mamy do czynienia na Netflixie czy też niestety nawet w popularnych sieciówkach odzieżowych. Niezależnie więc od pewnych filmowych niedociągnięć, powinniśmy się cieszyć, że produkcja może nas nieco do siebie przyciągnąć, przybliżyć i pokazać, że różnimy się w Polsce metodami, ale cele mamy wspólne i nieraz możemy stworzyć coś razem, akceptując nawzajem fakt, że nawet jeśli się nie zgadzamy, przecież naszym celem jest uratowanie najmniejszego człowieka od okrutnego morderstwa!
Niestety, jeśli ktoś w to wierzył, trochę się przeliczył. A z pewnością przykro mogło mu być, czytając (po raz kolejny zresztą – takie artykuły już się pojawiały) na portalach takich jak Aleteia, że „„Nieplanowane” jest jak kubeł zimnej wody dla obrońców życia. Jasno pokazuje, że wyzwiska, pogarda, zdjęcia zakrwawionych szczątków niewiele dają.” – po raz kolejny wsadzono tu wolontariuszy, stojących z plakatami antyaborcyjnymi do worka z anonimowymi agresorami, mającymi wyzywać kobiety i odnosić się do nich pogardliwie. Dlaczego? Dlaczego zakłamuje się rzeczywistość? Dlaczego w ten sposób przedstawia się ludzi, którzy nieraz przekraczają samych siebie, by pokazać innym wokół, że aborcja jest morderstwem?
A przecież cytat jest zupełną bzdurą! W jaki sposób nawróciła się Abby Johnson? Najpoważniejszym bodźcem było… ujrzenie obrazu mordowanego dziecka na ultrasonografie. Taki film był przez nas puszczany kilka dni temu we Wrocławiu podczas pikiety, dziś można go zobaczyć również w naszych mediach społecznościowych. Dzięki obrazowi zabijanego dziecka Abby zaczęła powoli rozumieć, że robi coś bardzo złego. Oczywiście, przemiana trochę trwała. Mamy świadectwa wolontariuszy oraz innych osób, którzy potwierdzają, że plakaty „pracowały” w nich jakiś czas, zanim opowiedzieli się oni za życiem.
Odbierzmy lekcję, którą rzeczywiście zaserwowała nam produkcja „Nieplanowane” – że wróg jest silny, a więc zamiast niepotrzebnie po raz kolejny rzucać tą samą krytyką, warto po prostu robić swoje i móc cieszyć się z nawrócenia innych oraz uratowania kolejnych nienarodzonych.