Willie Parker, mężczyzna pracujący w klinice aborcyjnej, podczas debaty stwierdził że jest praktykującym chrześcijaninem i zasugerował, że dokonywanie aborcji jest wręcz wypełnianiem tego, w co wierzy. Jako przykład, podał przypowieść o Miłosiernym Samarytaninie, twierdząc że zadaje sobie przy tym pytanie: „Co stanie się z tą osobą, jeśli przestanę jej pomagać”. Za pomoc uznał tu dokonanie aborcji.
Z argumentem Williego Parkera z łatwością poradził sobie profesor Mike Adams, przeciwnik w debacie. „Zgadzam się, że ta przypowieść jest dobrą przypowieścią, ponieważ często zadaję pytanie: kim jest człowiek, który potrzebuje pomocy? Odpowiem teraz na to pytanie. Również nienarodzony człowiek nim jest – powiedział Adams, po czym dodał: „Zauważ jedną rzecz – gdy ktoś został okradziony, pobity i leżący przy drodze, wiesz czego nie zrobił Dobry Samarytanin? Dobry Samarytanin nie poderżnął mu gardła, nie rozszarpał i nie rozczłonkował. Wierzę, że przypowieść Dobrego Samarytanina jest przypowieścią o życiu i nie mogę przyjąć tego, że została w ten sposób zniekształcona. To jest nieprzyzwoite.”
Warto przypomnieć, że coraz częściej aborcjoniści twierdzą, że popierają zabijanie nienarodzonych, powołując się na Boga. W styczniu pisaliśmy o Amelii Bonow, która twierdziła, że aborcja jest częścią bożego planu (klik). Jak widać, aborterzy w pogoni za pieniędzmi splamionymi krwią potrafią mocno przymknąć oczy na piąte przykazanie.