10 miesięcy temu watahy postępowych dziennikarzy, zainspirowane przez Dębskiego, pisały jakim okrucieństwem jest pozwolić urodzić się takim dzieciom i jak wielkie cierpienia muszą wskutek tego znosić, „niepotrzebnie” narodzone dzieci i ich rodzice. Poruszeni funkcjonariusze mediów, za odmowę zabicia dziecka z bezmózgowiem, gotowi byli dokonać linczu na profesorze Chazanie.
Niecały rok później Gazeta Wyborcza opublikowała artykuł o pozytywnych skutkach narodzin dziecka z bezmózgowiem. Dowiadujemy się z niego, że „Dziecko z bezmózgowiem wygląda zupełnie normalnie, poza faktem, że nie ma tkanki mózgowej.” Autorka nic nie wspomina o cierpieniach dziecka.
Na czym polega różnica między „zbrodnią” jaką była odmowa aborcji Jasia z bezmózgowiem w Polsce, a „szlachetnym czynem” jakim była odmowa aborcji Teddy’ego z bezmózgowiem w Wielkiej Brytanii? Być może wyjaśnieniem będą słowa brytyjskiego pediatry, Richarda Haina: „… desperacko potrzebujemy narządów do przeszczepów”. Zgodnie z logiką postępowych dziennikarzy, jeśli odmawiamy zabicia dziecka, po prostu dlatego, że dzieci, a zwłaszcza chorych się nie zabija, jesteśmy zbrodniarzami. Jeśli pozwalamy takiemu dziecku się urodzić po to, aby wykorzystać jego narządy, jesteśmy wspaniali.
W normalnym człowieku takie podejście budzi odrazę. Czyżby na Czerskiej udało się wychować „Nowego Człowieka”?