Aborcjonista z Pensylwanii odpowie za zadane zbrodnie. Czy polscy aborcjoniści są bez winy?

1477720 mW ubiegłym tygodniu w mediach powróciła sprawa aborcjonisty z Pensylwanii, Kermita Gosnella, który trudnił się późnymi aborcjami i tzw. aborcjami postnatalnymi. Oprócz zabijania dzieci we wczesnych stadiach ciąży, Gosnell wywoływał porody w późnych miesiącach ciąży, a potem w brutalny sposób zabijał dzieci, które urodziły się żywe. Mordował je rozcinając im kręgosłupy nożyczkami. Gosnell usłyszy zarzut 7 morderstw popełnionych na noworodkach, a także odpowie za śmierć pacjentki, która zmarła podczas aborcji. Grozi mu kara śmierci, jeżeli te zarzuty się potwierdzą.

1477720 mW ubiegłym tygodniu w mediach powróciła sprawa aborcjonisty z Pensylwanii, Kermita Gosnella, który trudnił się późnymi aborcjami i tzw. aborcjami postnatalnymi. Oprócz zabijania dzieci we wczesnych stadiach ciąży, Gosnell wywoływał porody w późnych miesiącach ciąży, a potem w brutalny sposób zabijał dzieci, które urodziły się żywe. Mordował je rozcinając im kręgosłupy nożyczkami. Gosnell usłyszy zarzut 7 morderstw popełnionych na noworodkach, a także odpowie za śmierć pacjentki, która zmarła podczas aborcji. Grozi mu kara śmierci, jeżeli te zarzuty się potwierdzą.

Oprócz tego, że Gosnell zabijał dzieci, wielokrotnie podczas przeprowadzanych przez niego aborcji dochodziło do uszkodzenia macicy czy nawet perforacji jelit u kobiet. Jedna z jego pacjentek, Karnamaya Mongar, zmarła po nieudolnie przeprowadzonej aborcji. Pomimo zeznań współpracowników Gosnella, które jednoznacznie go obciążają, sam „lekarz” nie przyznaje się do winy. Uważa się za dobroczyńcę, który niósł pomoc biednym i zdesperowanym kobietom.

Przypadek Kermita Gosnella obrzydza i napawa przerażeniem. W każdym normalnym człowieku powoduje bunt przeciwko tak wielkiemu okrucieństwu wobec niewinnych dzieci, które nie miały nawet szans na obronę. Czy jednak zdajemy sobie sprawę z tego, że podobne rzeczy mogą dziać się w Polsce?

Profesorowie Mirosław Wielgoś i Romuald Dębski przyznali, że na ich oddziałach dokonuje się aborcji. Od wielu miesięcy Fundacja Pro – prawo do życia pyta, powołując się na ustawę o dostępie do informacji publicznej w jaki sposób zabija się dzieci w szpitalach, które dokonują aborcji. Szpital Dzieciątka Jezus w Warszawie, którego kliniką ginekologiczną kieruje prof. Wielgoś, uchyla się od odpowiedzi.

W 2005 roku toczyło się dochodzenie, które zostało później umorzone przez prokuraturę. Jedna z położnych zeznała wówczas, że kiedy jeszcze była na stażu, kazano jej wkładać jeszcze żywe dzieci do słoików z formaliną lub do lodówki, albo odkładano je na półkę i zostawiano tak, by umarły. W przypadku aborcjonisty z Pensylwanii okrutne praktyki wyszły na jaw, kiedy zaczął się proces. Nie wiemy, czy w polskich szpitalach nie dzieje się podobnie.

Szkoda, że polskim prokuratorom zabrakło odwagi, by wyjaśnić sprawę do końca i postawić przed sądem odpowiedzialnych za zbrodnie.

Polscy aborterzy, podobnie jak Kermitt Gosnell, powołują się na legalność aborcji. Świadczy to o ułomności naszego prawa. Prawo pozwalające na zabijanie jest bezprawiem i koniecznie trzeba je zmienić. Już niedługo ruszy zbiórka podpisów pod projektem ustawy uniemożliwiającym zabijanie chorych dzieci. Każdy z nas będzie mógł opowiedzieć się za sprawiedliwym traktowaniem słabszych. Nie zmarnujmy tej okazji.

{flike}

Uważasz, że to ważne? Udostępnij znajomym:

Więcej interesujących treści

Wesprzyj naszą działalność:

. PLN