12 tysięcy wcześniaków rocznie zabija się w USA w wyniku tzw. późnych aborcji

Wydaje się niemożliwym, by matka, która przez 5, 7 czy 9 miesięcy nosiła pod swoim sercem dziecko, czując jego ruchy chciała je zabić. Przecież tak oczywistym wydaje się fakt, że nawet jeśli z powodu jakiegoś kryzysu czy traumy nie chciała go wychowywać, to przecież zdecyduje się na oddanie go, a nie dokonanie na nim mordu.

Tym bardziej trudno jest wytłumaczyć, że co roku w USA 12 tysięcy dzieci, które byłyby już zdolne do przeżycia poza organizmem matki, jest zabijanych. Przecież i tak dochodzi do wydobycia ich z ciała matki. Czy nie lepiej, by wydobyć je żywe i oddać w opiekę komuś, kto ich bardzo pragnie?

Tego procederu nie da się wytłumaczyć niczym innym jak satanizmem, nienawiścią do tych, którzy są niewinni i bezbronni. Nie chodzi przecież o pieniądze, bo dziecko i tak przychodzi na świat. Komuś jednak zależy na tym, by przyszło na świat martwe, a nie żywe.

W wielu stanach dopuszcza się aborcję aż do porodu. Zarówno wcześniaki, jak i donoszone noworodki, uśmiercane są niedługo przed opuszczeniem łona matki. Twarz maleństwa, które przecież każdemu kojarzy się z nową nadzieją dla świata, jest martwa. W niczym nikomu nie zawiniło, jednak uznano jego zabójstwo za efekt uboczny czyjegoś życzenia. Cywilizacja, niegdyś chrześcijańska, powracała 12 tysięcy razy do pierwotnych kultów pogańskich, w których dziecko było tylko dobrą ofiarą złożoną jakiemuś bożkowi. Z tą tylko różnicą, że dziś tym bożkiem jest ludzkie ego.

Cywilizacja, która zgadza się na mordowanie własnych dzieci, upada. Tak było w historii, tak jest i teraz. Walczmy z tym barbarzyństwem, abyśmy nie pogrążali się w złu.

Źródło: https://www.lifenews.com/2023/

Więcej interesujących treści

Wesprzyj naszą działalność:

. PLN